Sprawa opłacalności

skontaktuj się

 

Bardzo dużo ostatnio pojawia się głosów zabieranych w sprawie „opłacalności” ogłoszenia upadłości osoby fizycznej nieprowadzącej działalności gospodarczej znanej szerzej jako upadłość konsumencka. Czytając i słysząc opinie w tej sprawie zauważam dwa skrajne poglądy. Jeśli całkowicie rozumiem osoby będące zwolennikami tej instytucji, to zastanawia mnie czemu komuś ona nie odpowiada. Działając w zagadnieniach prawa upadłościowego od początku obecnego brzmienia przepisów podzielę się tym tekstem swoimi uwagami i spostrzeżeniami w tej materii.

Wielu ludzi uważa, iż upadłość konsumencka na zawsze usunie ich z życia z produktami instytucji finansowych. Nie jest to prawdą! Wpis w Biurze Informacji Kredytowej (znanym bardziej jako BIK) o niej widnieje w nim 5 lat. Niby dużo, niby mało – biorąc pod uwagę nasze życie jako osoba ze zdolnością kredytową, mogę śmiało zaryzykować stwierdzenie, iż możliwe jest kilkukrotne jej ogłoszenie (inna kwestia to spojrzenie Sądu na taki stan rzeczy). Mając jakiekolwiek zobowiązanie widoczne w BIKu (kredyt, pożyczka pozabankowa czy chwilówka), przy opóźnieniu powyżej 60 dni nasze szanse na uzyskanie finansowania na dobrych warunkach (wykluczamy lichwiarskie pożyczki, gdzie oddajemy kilka lub kilkanaście razy więcej niż dostaliśmy) spada niemalże do zera. Taki wpis też jest przetwarzany przez BIK przez 5 lat i to pod warunkiem zamknięcia zobowiązania. Oczywistą rzeczą jest to, iż nie tylko scoring wpływa na ocenę zdolności kredytowej, ale jest on zdecydowanie najważniejszy. A jego podstawą jest właśnie najczęście raport BIK. Zatem upadłość może nam pomóc wrócić do kręgu osób wiarygodnych jako klient banku.

Spotykam też sporo głosów mówiących o długim czasie postępowania upadłościowego. Dla osoby nie mającej styczności na co dzień z różnymi instytucjami wymiaru sprawiedliwości mogę powiedzieć jedno – jest ono bardzo krótkie. A co najważniejsze samo postanowienie Sądu (które już nas chroni przed wierzycielami) możemy mieć w ciągu kilku miesięcy od czasu podjęcia decyzji, że składamy wniosek o ogłoszenie upadłości. Mało jest spraw, które są tak szybko załatwiane z korzystnym rozstrzygnięciem dla zainteresowanego. Późniejsze działania Sądu i syndyka są już uzależnione od zawiłości sprawy, ale i tak mogę stwierdzić, iż odpowiednio pilotowane mają bardzo przyzwoite tempo. W odniesieniu do wspomnianego wyżej okresu 5 lat w BIKu – okres ten trwa od dnia postanowienia, zatem dłużnik w czasie działań syndyka zbliża się już ku ponownej „wolności” finansowej. A w tym czasie na pewno (jeśli nie wystąpią żadne negatywne przesłanki) upadły zostanie oddłużony.

Często też plan spłaty wywołuje przerażenie w osobach zainteresowanych upadłością. Myślą one, iż dług będą musiały oddać w całości, zapewne do końca życia. Nic bardziej mylnego – plan spłaty może trwać maksymalnie 3 lata (a spotykałem i takie po kilka miesięcy) i nie może wysokością miesięcznej raty powodować niemożność egzystencji przez upadłego. Niezależnie od wysokości zarobków musi nam pozostać kwota pozwalająca na przeżycie (co często przy „ugodach” zawieranych z bankami po wypowiedzeniu umów, czy choćby przy działaniach komornika jest niemożliwe). Mamy tutaj większe możliwości, a Sąd bierze pod uwagę względy słuszności i humanitarne przy ustalaniu planu spłaty. Jeśli sytuacja tego wymaga Sąd może ogłosić oddłużenie bez ustalania planu spłaty i z czymś takim też się spotkałem.

Potężnym zniechęceniem jest również utrata majątku przez dłużnika wskutek upadłości. Zgadzam się z tym w zupełności. Lecz tylko w tym postępowaniu dłużnik jest maksymalnie chroniony przed negatywnymi skutkami swojej niewypłacalności – niezależnie od wartości majątku, który wejdzie w skład masy upadłościowej jego wszystkie zobowiązania objęte wnioskiem zostaną umorzone. Nie dojdzie do patologicznej sytuacji, że osoba z długami traci wszystko, a wystarcza to jedynie na odsetki oraz koszty egzekucyjne i po działaniach komornika kapitał zobowiązania w ogóle nie został spłacony, a ktoś już stracił dach nad głową. Poza tym, postępowanie upadłościowe pozwala na kilka sytuacji, gdzie możemy zachować swój dom czy mieszkanie. Jest to rzadkie, ale w przypadku działań komornika i tak pewniejsze rozwiązanie. Dodatkowo Sąd może ze środków uzyskanych ze sprzedaży nieruchomości dłużnika przeznaczyć kwotę na najem podobnej nieruchomości na okres 2 lat i przekazać je upadłemu. Nie zostajemy bezdomni.

Reasumując – upadłość jest nowym życiem dłużnika. To jest bezsprzeczne. O przewadze wad i zalet, jak i o gustach, nie powinno się dyskutować. Nie ma dwóch takich samych sytuacji i każda wymaga głębszej analizy, żeby móc pomóc w sposób jak najwłaściwszy i to nie tylko poprzez upadłość konsumencką, która w mojej ocenie jest rozwiązaniem ostatecznym. Najlepiej zapobiegać niż leczyć, bo najczęściej jest już za późno na inne opcje.